poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Chapter Thrity One: "Cool"

Budzik Zayna zadzwonił mi do ucha, tym samym nas budząc. Czuję się zaskoczona i lekko zakłopotana tym gdzie jestem. Przypomniałam, sobie że zostałam i spałam u Zayna.

Usłyszałam jego westchnięcie obok mojego ucha, zdjął ze mnie swoją rękę - najwidoczniej położył ją tam w nocy i pochylił się nade mną żeby wyłączyć budzik. Nieznośny dźwięk nadal odbijał się echem w mojej głowie, kiedy przecierając oczy, starałam się usunąć maskarę palcami, która zapewne rozmazała się w nocy.

Zayn podniósł rękę żeby podrapać się po ramieniu. Wyglądał pięknie z jego poranną fryzurą - z jednej strony oklapniętą, a z drugiej potarganą. Jego zarost jest bardziej widoczny niż zwykle.

- Dzień dobry - powiedział, posyłając mi leniwy uśmiech, wyglądał na zaspanego i jednocześnie słodko. - Dobrze spałaś? - jego poranny głos jest głęboki i seksowny, sprawia że akcent staje się bardziej słyszalny. Ku mojemu zaskoczeniu, pochylił się i musną mnie w usta swoimi, w ramach porannego całusa.

- Dzień dobry, tak - powiedziałam, chociaż mogłabym trwać w tej chwili przez godziny.

Zakrywa swoje usta kiedy ziewa, po czym odkrywa kołdrę by wyjść z łóżka.

- Więc, łazienka dla gości jest na dole po lewej, tam powinny być ręczniki i reszta rzeczy - mówi, ponownie ziewając.

- Dzięki - zaczynam zbierać swoje rzeczy podczas kiedy Zayn stoi w samych bokserkach w wejściu do jego łazienki.

- Chyba, że chcesz do mnie tutaj dołączyć? - mrugną do mnie, na co ja tylko wywróciłam oczami. - Warto próbować - wzruszył ramionami i wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi.

***

Zayn's POV

Kiedy dotarliśmy do szkoły zaczęliśmy kierować się w stronę automatycznych drzwi. Wczoraj myślałem, że będzie chciała ze mną skończyć, ale jestem tutaj; obudziłem się z moją dziewczyną w ramionach, teraz idziemy do szkoły trzymając się za ręce w ten piękny, słoneczny dzień.

Pocałowałem ją długo i namiętnie przed tym jak poszła do swojej klasy.

***

Pierwsza była matematyka. Spostrzegłem, że miejsce obok mojego jest nadal puste chociaż byłem spóźniony, co znaczyło że Marc albo jest chory albo się zerwał.

Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Jasona, który jak zauważyłem siedział dzisiaj koło Jade. On zawsze ślini się na jej widok i próbuje patrzeć ukradkiem w jej dekolt, ale ona go nie zauważa i nie pociąga jej. Straszne, naprawdę.

Miejsce po jej lewej stronie było puste. Pomachała do mnie, ukazując swój piękny uśmiech. Myślałem żeby to olać, zanim zdecydowałem dołączyć się do nich zanim wyglądałbym jak totalny samotnik.

- Hej, co to było wczoraj? - mówi Jason, z szyderczym z uśmiechem.

- Co? - siadam obok Jade, która nieznacznie się przybliża. - Oh, to - na sekundę kompletnie zapomniałem o wczorajszej konfrontacji z Harry'm. - Nic, po prostu chyba go czymś uraziłem - skłamałem, siadając z powrotem  na niekomfortowym miejscu, obdarzając go moim tradycyjnym znudzonym spojrzeniem.

- On próbuje coś z tą Zoe czy coś? Wyglądali na dosyć bliskich sobie podczas sobotniej imprezy - dodała Jade. Zoe i Harry? Nie ma kurwa mowy.

- Ten typ Harry? Nie, to tylko przyjaciele - powiedziałem uśmiechając się głupawo, utrzymując mój niski głos. Chcielibyście. 

- W każdym razie, świetna impreza prawda? - spytał Jason z ekscytacją w głosie.

Położył swoje ręce naokoło oparcia krzesła Jade kilka cali od jej skóry, podczas kiedy jej oczy były utkwione we mnie. Złapałem Jasona na patrzeniu we mnie z wrogością, ale zignorowałem to.

- Tak, gdzie zniknąłeś? Nigdzie nie mogłam cię znaleźć - powiedziała Jade.

- Wyszedłem wcześniej - wzruszyłem ramionami, nie chcąc zgłębiać się w szczegóły.

- Zabrałeś Zoe do domu żeby ją pieprzyć? - spytał Jason szczerząc się i ciesząc, chcąc przedstawić jasno Jade że jestem ' zupełnie kimś innym'. Wtedy mógł mieć ją dla siebie.

Myślę, że w głębi cieszę się z jej małej obsesji na moim punkcie, zabawnie się to ogląda.

Uśmiechnąłem się głupawo, pozwalając mu pozostać z tą myślą. Jade tylko podniosła swoje idealnie wyregulowane brwi z zazdrością.

***

Widzę Harry'ego czekającego przy mojej szafce, poprawiającego nerwowo ręką swoje włosy. Kiedy mnie zauważył, podążyłem w stronę wyjścia a on poszedł za mną z dala od tych wszystkich ludzi.

Oparłem się o ceglaną ścianę, odpalając papierosa podczas kiedy Harry bawił się jednym ze swoich dziwnych pierścieni.

- Um, rozmawiałem z Zoe. Więc chciałem przeprosić za to że cię uderzyłem. Powinienem najpierw z nią porozmawiać zanim cokolwiek zacząłem - powiedział, drapiąc się po nosie.

- Nie, jest spoko - mówię decydując się być miłym, zamiast łamać mu nos za to że wchodzi mi w drogę. Zaciągnąłem się moim papierosem oferując również Harry'emu, ale on odmówił tak jak się spodziewałem.

- Ale Zayn. Jeśli planujesz, no wiesz, prawdziwy związek z nią... Sądzę, że bardziej powinieneś rozważyć z kim się zadajesz... Ona nie jest częścią twojego świata i tak powinno zostać - nie lubię tego jak do mnie mówi, mimo że wiem że ma racje.

Chłopaki wracali do mnie bez względu na wszystko, ale jeśli bym ich opuścił, mogliby mnie zniszczyć. Nie mogę po prostu ich olać.

Harry byłby idealnym chłopakiem dla Zoe. Jest miły i troskliwy - cholera, jest zbyt idealny. Szczerze, naprawdę chciałbym być tym typem faceta dla niej. Staram się jak najbrdziej.

Zignorowałem jego komentarz.

- Więc, między nami okay? - wyciągnąłem swoją dłoń, którą on potrząsną.

- Tak, okay - te słowa brzmiały głupio z ust Harry'ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz