poniedziałek, 8 sierpnia 2016

45

Nie zaszłam za daleko, gdy usłyszałam  warkot silnika za mną. Czarne auto Zayna pojawiło się w zasięgu mego wzroku, bardzo blisko mnie. Otworzył szybę i zatrzymał się.

- Będzie padać,- powiedział, jego głos był zmęczony

Skrzyżowałam ręce na piersi i zagryzłam policzek. Rzeczywiście miało zacząć zaraz padać.

- Pozwól zabrać się z powrotem do domu.- nalegał, po czym sięgnął do klamki i otworzył mi drzwi.

-No dalej Zoe.-

Niech będzie.

- Gdzie tak naprawdę chciałaś pójść?- zaczął się ze mną droczyć, a ja nie była w nastroju w tej chwili. Wyciągnęłam telefon z nadzieje że zrozumie aluzje. On nie myśli.

- Pozwól więc... Pozwolisz mi to sobie wynagrodzić? - Patrzył na mnie zamiast na drogę, próbując zwrócić moja uwagę, ale ja byłam zajęta czytaniem sms'a od Tamary którego właśnie dostałam.
- Urządzamy coś dla Danielle z okazji jej 18 urodzin, dlatego spotykamy się jutro u Harrego o 9! Nic jej nie mów! To niespodzianka!

 9? Oni zdają sobie sprawę że to środa, prawda?

- Mógłbym zabrać cię jutro wieczorem na kolacje, jeśli byś chciała oczywiście- Mój wzrok opuścił telefon i spojrzałam w końcu na niego. Jego oczy były jak u szczeniaka.

Nawet nie wiedziałam, że jutro są urodziny Danielle. Mam na myśli, ona jest częścią naszej paczki, ale nie rozmawiamy ze sobą za bardzo... - Ale hej! To dobra wymówka. Idealne wyczucie czasu Tam.

- Ja uhm... muszę iść do Harrego jutro. Robią imprezę z okazji urodzin Danielle- Powiedziałam, pomimo iż wiedziałam, że on nie ma pojęcia kim ona jest. - Albo może wie, jest ona byłą Liama...

- Oh ok...- Powiedział, brzmiał na troszkę rozczarowanego, gdy dotarliśmy pod mój dom. Zanim mógłby spróbować pochylić się i mnie pocałować, odpięłam pas i otworzył drzwi. Wyszłam nie patrząc nawet w jego oczy. Wiedziałam że w przeciwnym razie nie będę w stanie odejść. Nie chciałam ugiąć się przed nim.

**
Zayn's POV
Kiedy wróciłem do siebie wiedziałem co  zrobić, ale muszę to zrobić szybko, zanim zmienię zdanie.

Powinienem był to uczynić już dawno - wtedy żadna z tych gównianych rzeczy nie miała by miejsca.

Może...

Jestem popierdolony

Zacząłem grzebać w mojej torbie, aż znalazłem małą torebeczkę z białym proszkiem, który w tym samym czasie był dla mnie świetnym wsparciem jak i również powodem dla którego wpadałem w niezłe gówno.

Wchodząc do łazienki, otworzyłem torbę i wyciągnąłem prochy, wszystkie...

Taka dawka byłaby wystarczająca aby mnie zabić - dwukrotnie.


Mogę prawie że poczuć ten znajomy skok adrenaliny.

Patrze przez chwile na narkotyki które znajdują się w mojej dłoni, waham się, rozważam różne opcje w mojej głowie.  Nie mogę wciąż sobie tego robić.

Upadam na kolana, dokładnie przed sedesem, wciąż zastanawiając się przygryzam nerwowo swoja wargę.

 Na co czekasz?

Wywracam swoje ręce do dołu i pozwalam białemu toksycznemu proszkowi rozpuści się w wodzie zanim spłukuje toaletę i spoglądam jak moje uzależnienie znika w przewodzie kanalizacyjnym. To była naprawdę  ogromna suma pieniędzy. Nie czuje się z tym zbyt dobrze, ale zawsze mogę zaopatrzyć się ponownie w to wszystko.

W pewnym sensie przestałem brać, kiedy Zoe po raz pierwszy się o tym dowiedziała, ale zbyt łatwo poddałem się starym nawykom, po tej nocy u Scotta. Tak jest lepiej, przynajmniej mam taka nadzieje.
Umyłem ręce i zapaliłem w salonie. Papierosów mi nie może odebrać.

**
Spędziłem trochę więcej czasu tego poranka, gdy się szykowałem . Starałem się wyglądać wystarczająco atrakcyjnie, aby  nie była w stanie tak po prostu odrzucić mnie, ponownie. Na szczęście moje włosy miały dobry dzień i bardzo szybko udało mi się wystylizować niechlujnego "quiff'a"- która wygląda bardziej seksownie niż moja codzienna schludna fryzura. Ogoliłem się, upewniłem się jednak aby mój zarostu sprawiał wrażenie jakbym się ostatnio nie golił.
Zdecydowałem się na prosty, biały sweter z długimi rękawami oraz czarne jeansy, a na to skórzaną kurtkę. Chwyciłem plecak oraz klucze i z pustym żołądkiem ruszyłem do szkoły. Zapomniałem śniadania.
**
Wchodząc na lekcję angielskiego byłem troszkę rozczarowany, nie udało mi się złapać Zoe przy jej szafce, tak jak to było zazwyczaj. Szczerze powiedziawszy nawet jej tam nie było - ale znów, mogłem się dziś po prostu spóźnić.
Postanowiłem usiąść w wolnym rzędzie, najbliżej drzwi, tak abym mógł jak najszybciej wyjść, kiedy te 90 pieprzonych minut się skończy.
O mało nie parsknąłem śmiechem gdy Jade weszła do klasy, ale ona zamiast zająć wolne miejscu obok mnie, przeszła na koniec klasy i tam usiadła. Zerknęła na mnie, ale jej oczy nie spojrzały w moje.
Co do kurwy?
Spojrzałem na nią nie tak subtelnie po tym jak przeszukała swoją torbę, tylko po to aby sprawdzić czy mój mózg sobie ze mną czasem nie pogrywa, ale ona rzeczywiście nie patrzyła w moją stronę, w ogóle. Naprawdę aż tak bardzo ja wystraszyłem czy co?
Jason jest kolejnym który wchodzi, ale on tylko popatrzył na mnie dziwnym spojrzeniem. Zgaduje, że fakt że ona nie siedzi ona na moich kolanach (?), uderzając swoimi rzęsami w moją twarz wydaje się mu tak samo niejasny jak mi. Tak czy tak, posyła mi złośliwy uśmieszek i zajmuje wolne miejsce obok niej. Taaa powiedz jej jakiś kiepski komplement a będzie cała twoja.
**
Nie widziałem Zoe cały dzień, nie odpisuje też kiedy do niej pisze. To jest tak kurewsko irytujący sposób ukarania mnie albo cokolwiek ona robi. Musi tak być - będę cierpiał wystarczająco długo, aż w końcu przyjmie mnie z powrotem. Nie możemy nie być razem już ma zawsze. Nie zrobiłem przecież nic złego, prócz tego że troszeczkę skłamałem - a raczej przekręciłem prawdę.
To są myśli które wciąż powtarzam sobie w głowie, miotając się w łóżku, ponieważ nie mogę zasnąć. Nie wiem czy to dlatego, że nie miałem swojej dawki dziś, mam na myśli, że to nie są tego rodzaju objawy jakie występują, tak szybko prawda? W każdy razie nie mogę kurwa zasnąć.

1 komentarz: